5.31.2018

4000 Wieża Babel (Trefl)


Część 1

Tym razem wyzwanie, bo pierwszy raz 4000, ale i pierwszy raz obrazek, który sam w sobie mnie raczej nie zachwycał... Z drugiej strony, tyle razy "wpadałem" na ten motyw, że ewidentnie zaczął mnie męczyć. Zatem trochę z ciekawości, trochę, żeby się zmierzyć z wyzwaniem, a trochę, żeby ów motyw przestał mnie nachodzić - do dzieła!

 

Oczywiście, zacząłem od ramki, natomiast niezbyt się do niej przywiązywałem i - poza częściami, których akurat potrzebowałem - schowałem ją na bok, żeby nie korciło. Pierwsze lekkie sortowanie, czyli części jasne, ewidentnie (na tym etapie) charakterystyczne części i resztę.




Część 2 

Czyli czas rozprawić się z białymi i bardzo jasnymi elementami. Różnice są naprawdę minimalne, a przy zmianie perspektywy, przy sztucznym świetle, niemal zerowe. Ale wielkie uff, pozostałe jasności będą ewidentnie po lewej stronie. Jednak czy to bardzo ułatwi zadanie?

  

Część 3

Zgodnie z przewidywaniami, lewa strona i tak byłą mordęgą, ale to już za mną. Czas na uzupełnienie budowli, a potem? Potem wszystko to, co pod linią horyzontu, a te puzzle są naprawdę tricky - bardzo niewyraźne i ciemne. Kolejne układane przeze mnie z tak dużą różnicą pomiędzy obrazkiem z opakowania a stanem faktycznym. Z drugiej strony - przy 3000 elementach i powyżej, czy obrazek naprawdę jest pomocny? Raczej nie przy detalach, albo inaczej - nie przy większości z nich. (:







Część 4

I lekki kryzys, bowiem cofam wszystko, co pisałem o trudnościach związanych z układaniem np. nieba. Ale czy to coś nowego? Nie sądzę, za długo układam puzzle, żeby nie wiedzieć, że na etapie euforii, trzeba zajść jak najdalej. Czasem, jeśli nie idzie, warto na chwilę odpocząć, pooglądać obraz z innej perspektywy, poobserwować elementy puszczając sobie w tle jakiś ciekawy dokument... Choć akurat ja preferuję słuchanie muzyki (do puzzli: klasyczna, jazz i...starowarszawskie piosenki), to przy puzzlach sporo ciekawych filmów dokumentalnych zdążyłem obejrzeć, czy też częściej - posłuchać.



Część 5

Coraz wolniej, ale...idzie. I coś, co w zasadzie mogłem powtórzyć każdego dnia - uf, teraz będzie tylko ciężej.



Część 6

I zaczęło się, sortowanie wszystkiego wg kształtu. O ile wcześniej w pewnym stopniu również to robiłem, to teraz jest już sortowanie absolutnie wszystkiego. I żmudne dopasowywanie po jednym elemencie. Na koniec dnia nie widzisz efektu pracy, ale potem na zdjęciu z radością stwierdzasz, że jednak jakiś progres jest...





Część 7

Ale dlaczego ich w ogóle nie ubywa?! Dla przykładu zdjęcie poniżej. Niektóre elementy pasują (oczywiście wydaje się, że pasują) w więcej niż jedno miejsce.



Część 8

I koniec. Choć do samego końca walczyłem z podobieństwem elementów, wszyscy układający znają "tę moc", która wchodzi, jak już prawie wszystko gotowe, a puzzle układa się leżąc na nich. Te układałem prawie przez miesiąc, choć oczywiście nie dzień w dzień  zazwyczaj godzinę do czterech w okolicach północy. Ogólnie polecam, ale jeśli ktoś zaczyna przygodę z 3000 i więcej, może powinien wybrać coś prostszego dla oka? Mam na myśli niekoniecznie obraz Breugela i to w takim wykonaniu (bardzo duże różnice w kolorystyce pomiędzy pudełkiem i elementami). Ale jeśli ktoś "choruje" na ten konkretny egzemplarz, to absolutnie nie widzę przeciwwskazań.

Do następnego!