3.18.2020

4000 Wielka mapa fizyczna świata (Trefl)

Uwielbiam mapy, zatem te konkretne puzzle chodziły za mną od dawna. Mimo chyba całkiem pokaźnej liczby elementów, zdawały mi się jednak bardzo proste. Pisałem jednak, jak to jest z puzzlami i że "zdawało mi się" oznacza czasem kłopoty. I faktycznie, choć stopień trudności nie jest tu najwyższy, challenge był, nie jest to układanka aż tak prosta, jak się wydaje.

Rzeczywiście, obszar pokryty napisami, opisami, nazwami geograficznymi jest dość spory, aż trochę za duży. Fajnie by było ułożyć coś podobnego, ale bez kilku niepotrzebnych dodatków, z pewnością, poza samymi kontynentami, czas układania znacząco by się wydłużył.

O obrazkach mowa, a jesteśmy tu dla obrazków, zatem do dzieła! (:




Dzień 1

Elementy z dolnej części obrazka tak agresywnie atakowały, że grzechem byłoby rozpocząć od czegoś innego. "A dlaczego nie ramka"? A dlatego, że to raczej nie ma sensu przy tak dużych puzzlach. Jedyne, co osiągniemy, to ograniczenie sobie przestrzeni działania. Chyba że, oczywiście, po prostu sobie będziemy odkładali elementy ramki.




Dzień 2

Największym przeciwnikiem okazało się...światło. Lato nie zawsze sprzyja regularnemu układaniu ("za 20 minut nad Wisłą/w parku/w lesie/u Ciebie/u mnie?"), a w pozostałych porach roku źródło oświetlenia robi naprawdę różnicę. Szczególnie, jeśli główne źródło światła, którego używacie jest żółte - a zapewne jest, bowiem białe męczy oczy i raczej rzadko stosuje się je w pomieszczeniach domowych, w których głównie spędzacie czas (za to świetnie się nadaje w pomieszczeniach przejściowych lub łazience etc.). Tym razem nie używałem żadnej lampki (oprócz lampek niemających nic wspólnego ze światłem, za to określanymi np. mianem lampek czerwonego wytrawnego...), a to był błąd. Wynikał zapewne ze wspomnianego wcześniej lekkiego zbagatelizowania tych puzzli.

Poniższe zdjęcie wyjątkowo robione w dzień. Celowo bez filtrów (jak i wszystkie tu pozostałe). Różnica może mało widoczna, ale uwierzcie, w świetle dziennym, układanie tego dzieła było o niebo (nomen omen) przyjemniejsze.


Dzień 3

...ale nie narzekajmy. Alea iacta est, kości puzzle zostały rzucone, trzeba działać, jeśli zamierzamy kiedykolwiek przywrócić swobodne przejście w głównym pomieszczeniu mieszkania. (:







Dzień 4

Mały przełom. Ponieważ uparcie trafiałem na elementy północnego wybrzeża Eurazji, moje "zejście na ląd" rozpoczęło się właśnie tutaj. Ciekawe, czy
np. Australijczyk lub Amerykanin rozpocząłby, mniej lub bardziej świadomie, przygodę z lądem z tych puzzli od swojego kontynentu?






Dzień 5

Zaczyna się dziać. Są takie momenty, że ma się największy skok. Zwykle zwiastuje on późniejsze stanie w miejscu, ale... Wyglądało to tak:






Dzień 6

Gdy kończysz kontynenty i uparcie szukasz wysepek, będących pojedynczymi kropkami na pozostałej niebieskiej masie puzzli, żeby tylko nie brać się za oceany. (:




Dzień 7

"Teraz będzie łatwo" vs. "pudełko niebieskich puzzli, które same wskoczą na swoje miejsca". No nie. Tak łatwo nie ma.




Dzień 8

Układanie wody w tym momencie zdeterminowane było sortowaniem elementów "wodnych" zawierających niebieskie bądź czerwone linie, oznaczające prądy. Nawet jednak to, jak się domyślacie, miało swój kres, ale to pierwsze puzzle 3000+, w których nawet na tak późnym etapie, nie używałem sortowania po kształcie. A swoją drogą, ostatnie zdanie brzmi tak łatwo, jak włączenie jakiegoś przycisku.



Dzień 9

Dzień 9, a właściwie i 10. To, czego światło, późna pora, nie umożliwiły nocą, rankiem było przyjemnym finiszem (tak, nadal piszemy o puzzlach, proszę nigdzie nie zgłaszać tej treści!). Satysfakcja ogromna, choć najtrudniejsze puzzle to nie były. Na pewno rekompensuje to wielkość obrazka i liczba elementów. Szczerze polecam, zresztą... Puzzle do wymiany na inne! (: