2.24.2022

1000 Linie, "Unmöglich" (Lais)

Intro

Nieeee, nie wybrałbym takich puzzli! Puzzle dostałem jako prezent od mojego brata. Wie, jak je lubię i starał się chyba rzucić mi swego rodzaju wyzwanie. A dlaczego bym ich nie wybrał? Układam obrazy, które przede wszystkim mi się podobają, samo zerkanie na piękną górę, krajobraz, ładnie oświetlone miasto, majestatyczny zamek etc., sprawia, że oko się nieco relaksuje. W tym przypadku, po godzinach pracy biurowej, pracy przy komputerze, patrzenie na załamujące się pod różnym kątem linie raczej irytowało... ((: Tym bardziej te konkretne puzzle potraktowane zostały raczej "zadaniowo". A po kilku godzinach, podczas których przyrost ułożonych elementów był nikły, oczywiście obudziła się żyłka ambicji, rywalizacji i po prostu stało się to "sprawą honoru". 

Unmöglich? Zobaczymy!


Dzień 1

Wiem już, żeby puzzli nie oceniać po okładce. Porzucić nadmierny optymizm, ale nie popadać też w drugą skrajność, bo z pewnością to nie pomoże. Co zastałem po otwarciu pudełka? Włos się lekko zjeżył. Pierwszy widok robi wrażenie, oczywiście zaskoczeniem nie będzie, jak napiszę, że początkowo wszystkie wydawały się być do siebie bardzo podobne, wszak zapewne to jedno z zamierzeń autorów.

Zaczynamy od ramki, ale przy okazji udało się znaleźć kilka wyglądających do siebie bardzo podobnie. Po odrzuceniu zbędnych elementów (linie niemal pod takim samym kątem!), powstał całkiem spory fragment górnej części obrazka.

 


Przy okazji, uznałem, że całkiem niezłym pomysłem będzie odnalezienie elementów z liniami przebiegającymi wzdłuż lub w poprzek elementu i ułożenie ich obok siebie. Znalazłem w ten sposób kilka pasujących do siebie, ale to chyba zbyt wczesny etap na taki "filtr".


Dzień 2

Drugiego dnia zająłem się próbą dopasowania wyciągniętych elementów. Chciałem napisać "charakterystycznych", ale jak usiądziecie do tych puzzli, będziecie wiedzieć, jak bardzo byłby to ponury żart. (:

 
Niemniej, z perspektywy czasu, z tego układania kilku mniejszych małych grup, zrobiło się kilka większych, które później łatwiej było zidentyfikować na obrazku.

Szybko też się okazało, że nie będzie tu miejsca na sortowanie puzzli po ich kształtach, bo patrząc na wielkość obrazu, można uznać, że niestandardowych elementów niemal... nie było. Na poniższym zdjęciu są prawie wszystkie z nich (trzy grupki na dole).

 


Dzień 3

W końcu postęp! Dołożenie większej liczby puzzli miało skutkować tym, że łatwiej będzie mi znaleźć inne potrzebne elementy. Że te kolejne łatwiej będzie zidentyfikować. Oczywiście, nic takiego nie nastąpiło. Tu nie ma zamku, nieba, trawy bądź drzew. O kolorystyce też nie ma mowy!  Momentami pomaga szukanie linii pod takim samym kątem, ale uwaga - szukanie ich pod kątem grubości linii w większości tego obrazu nie ma sensu, bo - choć nie rzuca się to w oczy z tych zdjęć - linie zmieniają grubość. Innym pomysłem było szukanie puzzli, w których większość stanowi czarny kolor. Jest to dobry pomysł, ale na dłuższą metę również nie gwarantuje sukcesu, bo trudno przyjąć jakieś sztywne kryteria podczas poszukiwań. Co jest bardziej białe? Czarne? Łatwo jest się zapędzić i okazuje się, że w sumie... pasują nam wszystkie. (:

 


 

Dzień 4

Najlepszym sprzymierzeńcem jest zawsze... dzienne światło! Szczególnie w przypadku tak minimalnie różniących się elementów. W końcu udaje się nie tylko powiększyć "zdobycze terytorialne", ale też połączyć je w jedno! Na szczęście, to już ten moment, po którym nie ma odwrotu, wiesz, że już bliżej.



 

Dzień 5

Dopiero teraz można w miarę szybko (z naciskiem na "w miarę") zidentyfikować niedopasowany element. Wciąż jednak nie gwarantuje to sukcesu. Patrząc na to zdjęcie, wydaje się, że to już koniec, że to już tylko szybkie dokładanie pozostałych puzzli. Nic z tych rzeczy, ten obraz gwarantuje zabawę do końca.


 

Dzień 6

Nie. Nadal nie jest łatwo! (: Tak, jest znacznie łatwiej. Szczególnie, jeśli pomyśli się o tym, jak trudny był początek. Udało się znaleźć kilka kluczowych elementów. Ale, co ciekawe, nadal wzięcie jednego z pozostałych elementów nie gwarantuje jego dopasowania chociażby do przybliżonego miejsca na tworzonym obrazie.

 

A tak "pasowały" do siebie niektóre elementy. Sami przyznacie, że tradycyjnie sortowanie elementów tutaj raczej nie miało sensu.


Dzień 7

Napiszę zupełnie szczerze. Końcówka to już niedokładny wyścig w milczeniu. Przykładanie elementu, obracanie go na wszystkie strony, pasuje - pasuje, nie pasuje - bierzesz kolejny. Nie wiem, czy było miejsce na typową radość po skończeniu fajnego projektu, raczej wielka ulga, że to już. Szybkie zdjęcie do brata i zamknięcie pudełka. 

Nie ukrywam, było trudno. A raczej mniej przyjemnie, niż przy dotychczasowym obcowaniu z puzzlami, bo też nie napiszę, że było to najtrudniejsze zadanie świata. Trudne były dla mnie puzzle z korkami od wina (1000 Korki do wina - Piatnik), ale jakże przyjemniej było tam spojrzeć na elementy, powstający obrazek i samo pudełko!

 

 

PS 

Polecam? Tak! Dla kogo? Nie dla wszystkich! I nie piszę tego, żeby wywołać, pobudzić jakąś żyłkę współzawodnictwa. Po prostu... niektórych może coś trafić, nawet z jasnego nieba. 

Puzzle są dość męczące, ale uwaga! Były też dla mnie raczej średniej jakości. Nie spotkałem się do tej pory z tym, żeby elementy pasowały dwoma, czasem trzeba stronami do bezpośredniego otoczenia. Oczywiście rozumiem pułapkę polegającą na tym, żeby nieco oszukać układającego, ale odnoszę wrażenie, że tutaj to raczej niezamierzone. Ponadto, widać kilka linii, które raczej są niedopatrzeniem w materiale składanym do produkcji/druku. Nie jest to najlepiej widoczne na poniższym zdjęciu, ale z pewnością nie można było odnaleźć śladu tych linii na pudełku. A tego typu przerywane, nieco rozmazane linie, występują niestety w kilku miejscach. Psuje to nieco estetykę. Niemniej, poznałem w ten sposób firmę, która ma do zaoferowania inne, ciekawie zapowiadające się obrazki. Z racji innego rodzaju obrazów, powinny też być bez "skazy" w postaci chociażby wyżej dziwnych linii.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz